Codzienność – tekst piosenki
Rozglądasz się dokoła i kolor Cię razi
Mówisz mi, że odcień nie do Twojej twarzy
Może czas to zmienić i rozluźnić garby
Na szarą codzienność rzucić trochę farby
Prowadzisz mnie za rękę, galerię podziwiam
Kontempluję, medytuję, głową kiwam
Mówisz pięknie, mądrze, ale coraz smutniej
Wracajmy, wracajmy, zanim sen Cię utnie
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za te kolory kiedyś znajdą winnych
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za tę codzienność kiedyś znajdą winnych
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za tę codzienność kiedyś znajdą winnych
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za tę codzienność kiedyś znajdą winnych
Mówisz mi, że odcień nie do Twojej twarzy
Może czas to zmienić i rozluźnić garby
Na szarą codzienność rzucić trochę farby
Prowadzisz mnie za rękę, galerię podziwiam
Kontempluję, medytuję, głową kiwam
Mówisz pięknie, mądrze, ale coraz smutniej
Wracajmy, wracajmy, zanim sen Cię utnie
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za te kolory kiedyś znajdą winnych
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za tę codzienność kiedyś znajdą winnych
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za tę codzienność kiedyś znajdą winnych
Tam przecież zostały i wiersze i dzieci
I może się wreszcie nadzieja zaświeci
Bo tacy jesteśmy podobni do innych
A za tę codzienność kiedyś znajdą winnych